„TUK TUK Cinema” – czyli Bolek i Lolek w Indiach.

Pamiętam gdy w ręce wpadła mi pierwsza książka Roberta Maciąga „ Rowerem przez Chiny Wietnam i Kambodżę” pomyślałem sobie, że trzeba być niezłym wariatem, nakręconym emocjami by wskoczyć na rower typu Ukraina i przejechać nim taki kawał, bez zupełnego przygotowania, po to by wypalić w sobie złość.

Później pojawiła się książka „Tysiąc szklanek herbaty. Spotkania na Jedwabnym Szlaku” bardziej dojrzała, pełna przemyśleń, optymistycznie nastawiona do ludzi podróż. Czytało ją się znakomicie.

Teraz pojawia się „TUK TUK Cinema” dzięki uprzejmości autora, mogłem ją przeczytać na kilka dni przed premierą.

tuk-tuk-cinema-czyli-rzecz-o-indiachbig689953

Przez te kilka lat od czasu premiery pierwszej książki, autor stał się uznanym podróżnikiem. Osiadł w Polsce i prowadzi życie męża i ojca. Nosi go jednak, a i głowa ciągle jest gdzieś tam w podróży.

Na kolejną wyprawę rowerem nie pozwala mu chore kolano. Robert postanawia rozwinąć pewien projekt, który powstał w Nepalu w 2013 roku gdy wyświetlał Bolka i Lolka dzieciom w szkole na końcu świata.

mvi_8908

Tym sposobem powstaje „TUK TUK Cinema” i autor za cel obiera sobie tak ukochane przez niego Indie.

img_8630

Pierwotnie miał to być Tuk Tuk czyli motoriksza, ale problemy związane z rejestracją i pozwoleniem dla białego na jeżdżenie takim pojazdem finalnie doprowadziły do tego, że całą drogę wzdłuż Gangesu pokonał On na skuterze.

tuktukcinema-article_main-43920

Robert zabiera nas w podróż po Indiach jakich nie znamy z folderów biur podróży. To prawdziwe Indie, te z codziennymi problemami zwykłych ludzi.

Mam wrażenie, że  wyświetlanie filmów dla dzieci było pretekstem dla autora by po raz kolejny pojechać i zobaczyć Indie, jeszcze z innej strony, której do tej pory nie znał.

W samej książce, aż tak dużo o Reksiu czy Bolku i Lolku niema ma.

Bajki dla dzieci są paszportem na wejście do indyjskich sierocińców, szkół i domów dla niepełnosprawnych dzieci. Poznajemy tak nie znany nam świat i jego realia. Robert jako zawodowy nauczyciel dzieci niepełnosprawnych ma jak najbardziej prawo by nam ten obraz przybliżyć. Często pisząc o swoich przemyśleniach, obawach i odczuciach.

To nie jest podróżnicza książka w stylu „ byłem tam, było fajnie i widziałem to i to..”. Autor będąc w Agrze nie odwiedza Tadź Mahal bo jak tłumaczy taka karma.

orig0073

Jak to w książkach Roberta bywa, nie poznajemy kolejnych zabytków, ale za to odkrywamy życiorysy nie znanych nam ludzi, ich problemy i codzienne trudy w indyjskim świecie. Zresztą na samym początku książki jest wpis – „ Kto nie lubi ludzi, niech do Indii nie jedzie”, a jak widać z kolejnych stron, Robert kocha ludzi.

orig0232

To co bardzo lubię w jego książkach, to jego przemyślenia, widać, że facet często myśli o ludziach których spotyka na drodze i o świecie, który tych ludzi otacza.

orig0098

Aby w pełni opisać nam ten krajobraz, książka wypełniona jest olbrzymią wiedzą autora o Indiach, dopełnia to relację z przejazdu polskiego mini kina po indyjskich ścieżkach.

Cała historia napisana jest niezwykle sprawnie, czyta się to znakomicie, ja na chwilę wziąłem książkę do ręki by po niedługim czasie zorientować się, że jestem w jej połowie.

I gdy ta wyprawa, która trwała miesiąc dobiega końca, wraz z ostatnią stroną książki, ma się ochotę krzyknąć do autora „ ej, Robert wskakuj na coś do jeżdżenia, jedź i opisz nam znowu jakiś odległy świat”.

Jeśli spotkacie gdzieś w księgarni tą książkę to możecie być pewni, że nie stracicie przy niej czasu, a Robert wraz z Bolkiem i Lolkiem odkryją przed Wami nie znaną nam stronę Indii i wspaniałych ludzi zamieszkujących ten kraj.

p.s. w tekście użyłem zdjęcia Roberta Maciąga z jego podróży po Indiach.

Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).


Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.