Azory, ukryty skarb Portugalii.

Azory.

Gdzieś prawie pośrodku Atlantyku, w połowie drogi z Polski do Ameryki ukrywa się mały archipelag 9 wysp. Trochę ukryty przed światem, może nie zapomniany ale na pewno wciąż turystycznie nie doceniany.

Choć coraz częściej w wielu zestawieniach pojawia się jako najciekawsza destynacja, to nadal nie jest rozdeptywany przez turystów podążających z Lonley Planet w ręku.

Od dawna chciałem się tu wybrać, ale jakoś nie było po drodze. Była wcześniej Portugalia, była Madera, a Azory wciąż czekały na liście życzeń.

Jak się dostać na Azory ?

Do niedawna dostanie się na te wyspy nie było tanią wycieczką. Jeszcze kilka lat temu monopol na loty miały portugalskie linie TAP i azorskie SATA. Ceny w związku z tym nie były najniższe.

Przyszedł jednak moment gdy Portugalski rząd uwolnił niebo dla dwóch wysp i dzięki temu z kontynentu można dostać się za normalną cenę.

Pierwszy wyzwanie podjął irlandzki Ryanair, potem dołączył EasyJet. Czasami ceny są naprawdę niskie i na archipelag można się dostać za grosze.



Wybieram lot z Porto, bo tu dotarłem wcześniej z Polski. Ale możecie też sprawdzić loty z Lizbony czy Londynu.

Nie wiem dlaczego zakładałem, że na pokładzie będzie pusto, i że Azory na pewno nie cieszą się powodzeniem. Duże zdziwienie, przeżyłem gdy zobaczyłem tłum stojący w kolejce do samolotu.

Co ciekawe od pewnego czasu obserwuje, że obsługa zabiera bagaże kabinowe i nie trzeba się z nimi męczyć w samolocie. Po przylocie walizki wyjeżdżają ze wszystkimi na taśmie.

Lotnisko w Ponta Delegada.

Z Porto lecimy na największą wyspę Azorów, czyli Sao Miguel.

Stolicą wyspy jest miejscowość Ponta Delegada, to właśnie tutaj znajduje się lotnisko. Po 90 minutach lotu, Ryanair delikatnie zakręca, lecimy wzdłuż klifu, po jednej stronie Atlantyk, a po drugiej stronie wyspa.

Tak jak to na większości małych wysp, lotnisko zlokalizowane jest na skraju brzegu, jakieś 5 km od centrum miasta.

Choć jest końcówka grudnia, przylecieliśmy tu na sylwestra, to temperatura po wyjściu z samolotu, wydaje się zdecydowanie wyższa niż na kontynencie.

Odbieramy bagaż i idziemy szukać informacji turystycznej, poprosić o jakieś dary. Zawsze tak robię, licząc na darmowe informatory.

Dostajemy kilka map, reklam i o dziwo normalny książkowy przewodnik po Azorach. Co prawda tylko po niemiecku, bo tylko takie zostały ale mi to nie przeszkadza.

Jak dostać się do miasta.

Obok informacji turystycznej, jest stanowisko aerobusa. Coś podobnego jak na Maderze.

Przejazd do miasta kosztuje 5 euro od osoby. W tej cenie jest także powrót. Przy zakupie biletu ustalamy z panią w okienku jaki mamy hotel, kiedy i o której mają nas odebrać na wylocie.

Wychodzimy z terminala, przystanek aerobusa znajduje się po prawej stronie. Jest dość dobrze oznaczony więc na pewno go znajdziecie.

Oczywiście jest spora grupa osób, która wypożycza auta na lotnisku. To też jeden ze sposobów wydostania się z lotniska. My jednak będziemy chcieli, pożyczyć auto po nowym roku, przed nami czas sylwestrowej zabawy i raczej nie przewidujemy jeżdżenia po porto.

Można też dostać się taksówką, przejazd z tego co wiem około 10 euro, ale nie sprawdzałem osobiście.

Chwilę czekamy na aerobusa. W końcu się pojawia, przywozi na lotnisko jednego turystę i zabiera naszą dwójkę do miasta. Jedziemy kilka minut i po chwili jesteśmy w okolicy naszego hotelu.

Bus ma specjalną trasę, ale chyba nie koniecznie się jej trzymał, mając tylko nas na pokładzie.

Żegnamy się z kierowcą, potwierdzamy tylko, że w tym samym miejscu ma nas odebrać za kilka dni.

Bus odjeżdża, a my szukamy naszego hotelu.

Hotel w Ponta Delegada.

Baza hotelowa jest tu całkiem spora, ale nie znajdziecie tu olbrzymich resortów, wielkich sieciowych hoteli i innych monstrualnych budowli.

Tu wszystko wciśnięte jest w niską starą zabudowę, pomiędzy ciasnymi wąskimi uliczkami.

Nasz hotel to Comfort Inn Ponta Delgada.

Możecie go zobaczyć i zarezerwować korzystając z linka poniżej.

Comfort Inn Ponta Delegata – zarezerwujecie pod tym linkiem.

Wybraliśmy go z kilku powodów. Znajduje się w samym centrum, blisko rynku. Ma śniadania w cenie. Duże i przestronne pokoje. Najważniejsze jednak było to, że mogliśmy zapłacić za niego zbieranymi na Agodzie punktami. Przy wielu podróżach i wielu rezerwacjach hotelowych, co jakiś czas na moim koncie powstaje całkiem spora kwota, którą mogę zapłacić za hotel. Tak było w tym przypadku. Także tydzień  na Azorach mieliśmy prawie gratis od Agody za dotychczasowe rezerwacje.

W hotelu szybko dostaliśmy pokój, zgarnęliśmy kilka reklam z recepcji i poszliśmy się odświeżyć.



Nie mieliśmy już za wiele planów na wieczór.

Ceny w sklepach na Azorach.

Chcemy jednak przywitać się z archipelagiem, wyskakujemy jeszcze na chwilę do pobliskiego sklepu.

Co ważne nie ma też tu dużych hipermarketów, wielkopowierzchniowych sklepów. Wszystko takie mniejsze i lokalne. Tak samo jest w pobliskimi sklepie. Ceny podobne do tych na kontynencie. Mówi się, że są lekko wyższe niż w Lizbonie czy Porto. Ja jednak nie dostrzegłem różnicy. Produkty spożywcze są niewiele droższe niż w Polsce, chleb, ser czy wędlina kosztują prawie podobnie. Trzeba pamiętać, że średnia zarobków w Portugali jest niewiele wyższa niż w Polsce, więc wcale tak kolorowo Portugalczycy nie mają.

Dla osób lubiących wino i porto, ceny są tu znakomite. Jutro sylwester, więc kupujemy kilka butelek doskonałego portugalskiego alkoholu.

Nie mamy już siły by wieczorem po raz pierwszy zwiedzić miasto, więc przy kieliszku doskonałego porto, planujemy najbliższe dni.

Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).


Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.