Kilimandżaro – apteczka, dodatki i drobiazgi.

Kilimandżaro – apteczka, dodatki i drobiazgi.

Jadąc do Afryki wiele osób zastanawia się nad tym jak się zabezpieczyć przed chorobami. Jak sprawić by wrócić całym i zdrowym. Jeśli do tego dodamy wysokogórską wędrówkę i kilka dni w buszu i na Zanzibarze, to powstaje nam niezła lista leków i  zabezpieczenia medycznego.

Oprócz tego na taką wyprawę trzeba też zabrać kilka rzeczy, o których często się nie myśli lub nie pamięta.

Poniżej lista tego wszystkiego co zrobiłem i zabrałem ze sobą na wyjazd do Tanzanii.

 

  1. Szczepienia – już kiedyś zrobiłem niezbędne szczepienia przeciwko żółtaczce i tężcowi. Przed samym wyjazdem musiałem jeszcze przyjąć dur brzuszny i żółtą febrę. O ile jeśli przylecicie z Europy bezpośrednio do Tanzanii, to nikt nie będzie wymagać od Was „żółtej książeczki”, o tyle jeśli przyjedziecie z innego kraju Afryki to z dużym prawdopodobieństwem zostaniecie o nią poproszeni.  Wiele osób się zastanawia czy warto je robić, moim zdaniem warto. Szczepionka przeciw  „żółtej febrze” ma czasem skutki uboczne i przez pewien czas możecie się czuć jak byście mieli objawy grypy. Niestety aktualnie takie szczepienia to spory wydatek, ale są na wiele lat lub całe życie.
  2. Leki antymalaryczne – tu już jest cała legenda, czy warto czy nie. Osobiście kupiłem malarone. Uważam, że w czasie wędrówki na Dach Afryki nie ma sensu ich używać, o tyle w czasie pobytu na safari jak najbardziej.                                                                                                                                       Byliśmy mocno pogryzieni przez komary.
  3. Wyposażenie apteczki – jest kilka leków które zawsze się staram zabrać w podróż. Choć muszę przyznać, że na kolejne podróże dawka specyfików jest coraz mniejsza to tym razem trochę się tego wszystkiego nazbierało.
  4. Biseptol – wiem co sobie pomyślicie, co biseptol ? od czasu kiedy wybawił mój tyłek z największej opresji w Bangkoku mam ten lek zawsze w podróży.
  5. Antybiotyk – poproście lekarza, by przed podróżą przepisał Wam coś o szerokim spektrum działania, w sumie nie wiecie co będzie czyhać na wasze zdrowie.
  6. Ból gardła – zawsze komuś w grupie pojawi się ból gardła, warto mieć kombinacje dwóch leków.
  7. Zatrucie pokarmowe – każdy kogo dopadła sraczka w najbardziej niespodziewanym momencie wie jakie to radosne uczucie. Ja zawsze zabezpieczam się trzema rodzajami leków.                                                                                                                                                                                                             Pierwszy to nifuroksazyd – moim zdaniem najlepszy na odtrucie. Drugi to węgiel – stary sprawdzony środek. Ostatni to stoperan – jestem przeciwny temu, ale są momenty gdy trzeba wsiąść do autobusu, samolotu i zatrzymać w sobie Niagarę. Niestety dojście do siebie po zażyciu stoperanu – zajmuje trochę czasu, przy czym stoperan nie leczy, a zatrzymuje objawy. Truciznę trzeba wysr…ć, a nie trzymać ją w sobie.
  8. Leki przeciwbólowe – każdy wie na jakie leki reaguje najlepiej, ja ich raczej nie używam, ale w dniu ataku rozbolała mnie od wysokości głowa i musiałem zażyć trzy razy ibuprom. Przygotujcie sobie odpowiedni zapas takich leków.
  9. Przeziębienie – pojawia się nie tylko tam gdzie jest zimno. Może was zaskoczyć w każdej chwili. Warto mieć ze sobą leki rozgrzewające i hamujące objawy przeziębienia i kataru. My byliśmy zmuszeni na górze coś niecoś sobie zaaplikować.
  10. Choroba wysokogórska – aby zwiększyć swoje szanse na wejście, koniecznie musicie pomyśleć o leku, który zminimalizuje ew. objawy choroby wysokogórskiej – ten lek do Diuramid.                                                                   
  11. Magnez i potas – jest niezbędny by wasze serduszko dobrze toczyło krew, tam ma wysokości to bardzo ważne, więc nie zapomnijcie o czymś co nazywa się Aspargin.                                                                                                                                                                                                                        Zresztą to świetny środek na każdą górską wycieczkę, nie namawiam do dopingu 😉 ale wielu osobom poprawia komfort górskich wędrówek.
  12. Dezynfekcja – nie zapomnijcie o żelu do dezynfekcji, nigdy nie wiecie kiedy się zranicie, albo mocno obetrzecie nogi. Są też środki odkażające w sprayach, je jednak wolę żele.
  13. Mugga – o ile komary raczej wam nie grożą na trekkingu, o tyle dzień wcześniej w Aruschy mogą was dobrze postraszyć, jeśli wybieracie się na safari to mugga będzie konieczna.                                                                                                                                                                                                              Ja wybrałem najmocniejszą, wymyśloną w latach ‘70 dla amerykańskich żołnierzy w Wietnamie. Pryskałem nią siebie i moskitierę, a i tak co jakiś czas przebijał się jakiś partyzant. Tu kupisz Mugga – kliknij w link by zobaczyć cenę.
  14. Plastry – różne plastry, na różne obtarcia. Wiem, że producenci prześcigają się w różnych patentach i w zasadzie znajdziecie wiele plastrów na wiele ran. Nam w czasie wyjazdu były potrzebne kilkakrotnie. Pomyślcie sobie co potrzebujecie i w ten sposób dodajcie kilka plastrów do apteczki.
  15. Kremy i filtry – tam u góry słońce ma wyższe promieniowanie UV, koniecznie musicie zabrać krem z filtrem jak najwyższym, a do tego szminkę także z filtrem.
  16. Mikroelementy, suplementy – kupiliśmy tabletki isostara i plusssza, codziennie rano rozpuszczaliśmy je w metalowej butelce w litrze wody. Myślę, że ten mały dodatek podnosił nam codziennie trochę komfort trekkingu.
  17. Żele i batony energetyczne – o ile pierwsze dni nie są jakoś męczące i używanie batonów czy żeli moim zdaniem jest zbędne, to ostatnia doba może was mocno sponiewierać. Warto mieć wtedy z sobą batony energetyczne i żele.                                                                                                                                                                                                                                                                                                      My mieliśmy ich trochę, może nawet, za dużo, ale to była kolejna część układanki pod tytułem Dach Afryki. Batonów mieliśmy na tyle, że częstowaliśmy też naszych przewodników, sprawiało im to olbrzymią przyjemność. To też ludzie i też się męczą w czasie wędrówki. Bardzo duży wybór żeli energetycznych znajdziesz klikając w link.
  18. Mokre chusteczki – jakoś u góry trzeba się umyć. Jedynym sensownym wyjściem wydaje się używanie mokrych chusteczek. Każdy z nas miał dużą pakę i w taki sposób odbywaliśmy wieczorną toaletę. Nie da się tym niestety tak dobrze umyć jak wodą i mydłem.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                            Niby człowiek tak bardzo nie śmierdzi, ale jednak czuje, że jest brudny.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               Po 6 dniach nasze paznokcie były brudne jak byśmy drapali nimi o ziemię. Powrót do hotelu w Aruschy gdzie był prysznic była dla nas piękną chwilą.
  19. Chusteczki higieniczne i papier toaletowy – chyba nie muszę wyjaśniać po co ?                                                 
  20. Bank energii – u góry nie ma prądu. Jeśli chcecie robić zdjęcia musicie mieć ze sobą zapas energii. My mieliśmy dwa banki energii na 20 000 i 15 000. Zdjęcia robiliśmy telefonami, a film małą kamerą sportową. Znam historię dziewczyn, które weszły na szczyt ale nie zrobiły sobie pamiątkowego zdjęcia bo brakło im energii w aparatach. Pamiętajcie też, że akumulatory nie lubią zimna, trzeba spać z telefonem i bankiem energii razem w śpiworku, tak by zimno nie rozładowało wam elektroniki. W ciągu dnia też  trzymajcie wszystko blisko siebie. Nasi przewodnicy używali paneli solarnych, ja miałem kiedyś coś takiego i się zawiodłem, może kupiłem zbyt kiepskie. P.S. nie kupujcie najtańszych banków, zazwyczaj nie mają takiej pojemności jak deklaruje producent. Bank energii przetestujcie przed wyjazdem. Duży wybór banków energii znajdziesz pod tym linkiem.
  21. Kosmetyki – to, że u góry będzie kiepsko z wodą, nie oznacza, że macie być ja dzieci w dzień dziecka. Warto zabrać kosmetyczkę, a w niej pastę do zębów, płyn do płukania ust, jakieś kremy tłuste. Ja nawet się raz ogoliłem dla żartu, ale się udało.                                                                                                                                                                                                                                                                              Prysznica raczej nie weźmiecie przez 6 dni, włosów też nie umyjecie, co nie oznacza, że nie da się prowadzić podstawowej higieny.
  22. Krem do stóp – wiem, że może wam się to wydać szalone, ale mieliśmy odrobinę takiego luksusu ze sobą. Zimny, delikatny kojący krem do stóp. Po całym dniu marszu bardzo szybko przywracał nam stopy do porządku. Świetnie regenerował i przywracał morale przed kolejnym dniem.
  23. 101 drobiazgów – oprócz olbrzymiej listy powyżej, było jeszcze kilka rzeczy, które mieliśmy ze sobą. Wymienię je tu, nie rozwijając tematu, sami się domyślicie lub zdecydujecie czy będą Wam tam potrzebne u góry, na safari czy w czasie pobytu na Zanzibarze: scyzoryk, kubki, kijek do selfie, trochę sznurka, worki foliowe, szmatka, karabinek, opaska na kolano, żel antybakteryjny, kabanosy, gorące kubki, lornetka, bandaż i na koniec oczywiście własne leki, które używacie na co dzień.

 

Kiedy moja siostra zobaczyła tą listę, to zapytała się, czy  jadę do Afryki z pomocą humanitarną. Wiem, że na pierwszy rzut oka ta lista może przerażać, bo faktycznie rzeczy do zabrania jest cała masa. Oczywiście nie musicie tego wszystkiego zabierać. Jeśli jedziecie w grupie warto przedyskutować kto co zabiera. Zróbcie sobie listę i przypiszcie osobę do rzeczy. Nie trzeba też zabierać pełnych opakowań leków, można je zabrać w mniejszych dawkach. Co mnie zaskoczyło to to, że zużyliśmy cały biseptol, leki na przeziębienie, poszło sporo plastrów, kremów i leków na drogi moczowe. Tacie przydały się też krople do oczu. (nie wymieniałem ich ). W przygotowanie tej listy włożyłem sporo staranności, ale mogłem coś pominąć, wypiszcie sobie wszystko, na długo przed podróżą, w miarę jak będzie wam coś jeszcze przychodzić do głowy to rozwijajcie tą listę. Jeśli coś kupicie to wykreślajcie. Nie miejcie jej tylko w głowie, bo wtedy na pewno coś pominiecie. Papierowa lista na pewno pomoże wam w przygotowaniu wszystkiego przed wyprawą.


Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).


Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, pisanie tego i innych tekstów to proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.