Toronto – najważniejsze atrakcje cz.2

Toronto – atrakcje:

China Town i Kensington.

Nie ma co ukrywać, Chińczycy są wszędzie na świecie. W samym Toronto też jest ich nie mało. Prawdopodobnie ich liczba przekracza 400 000 osób. Tak jak w każdym wielkim amerykańskim mieście, tak i tu musiała powstać Chińska dzielnica.

Ta największa w Toronto znajduje się w okolicach Spadina i Dundas.

Poznacie ją bez problemu. Na ulicy szyldy sklepów i restauracji są w języku chińskim.

Na przystankach pojawią się smoki.

Nawet auta dostawcze mają na sobie reklamy po chińsku.

Jeśli chcecie coś zjeść azjatyckiego to właśnie tutaj będzie okazja, wśród setek knajp na pewno wybierzecie coś dla siebie.

Sklepy z pamiątkami prowadzone przez Azjatów, mają tutaj najlepsze ceny. Planujecie kupić pamiątki i magnesy na lodówkę ? tutaj spotkacie się z najlepszą ofertą. Osobiście nigdzie indziej w Toronto nie widziałem niższych cen. Więc jeśli zakupy to właśnie tutaj.

Przechodzą przez China Town koniecznie musicie zahaczyć o Kensington.

Kensington Market to targ i dzielnica Toronto. Sam targ to sąsiedztwo ulic Baldwin/Kensington. Obok Lawrence Market, jest on najbardziej znanym targiem Toronto. Jest to barwne miejsce, czasem zwane także targiem europejskim. Około 1920 roku mieszkało tu 80% ludności żydowskiej miasta, jednak obecnie ich ślad można odnaleźć tylko w pozostałej tu zabytkowej synagodze. Wtedy te okolice znane były jako Targ Żydowski.

Teraz na paru ulicach sąsiadują ze sobą najróżniejsze sklepy, reprezentujące bardzo eklektyczny wybór i specjalizujące się w towarach, owocach i warzywach różnych narodów. Od Indii Zachodnich (Karaiby), po Afrykę, kraje arabskie czy europejskie. W okolicznych uliczkach kolorowe fasady wiktoriańskich domów kryją sklepy z używaną odzieżą lub kawiarnie. W piekarniach i restauracyjkach można posmakować autentycznych potraw z dalekich krajów.

Yonge Street i Dundas Square.

Być w Toronto i nie trafić na tą ulicę, to ja być na Saharze i nie zobaczyć piasku.

Yonge Street to ulica która zaczyna się w okolicach Hockey Hall of Fame by zakończyć się po 1896 kilometrach. To najdłuższa ulica w Kanadzie, Ameryce i na świecie. Bezapelacyjnie wygrywa wszystkie rankingi na najdłuższą ulicę.

Łączy ze sobą dwa jeziora: Ontario i Simcoe.

Yonge Street wzięła nazwę od ministra wojny Imperium Brytyjskiego sir George’a Yonge’a (1731-1812), akurat wtedy, gdy ją wytyczano, po raz drugi piastującego rządową tekę. Nazwę nowej trasie nadał ówczesny gubernator Górnej Kanady John Graves Simcoe. Chyba obu Panów wiązała przyjaźń.

Została oddana do użytku już w 1796 roku. Yonge Street stanowi też najkrótsze połączenie między Górnymi a Dolnymi Wielkimi Jeziorami.

Jeśli będziecie spacerować po Toronto to nie będzie takiej możliwości by choć na chwilę nie pojawić się na tej najbardziej znanej ulicy.

Na Yonge traficie także na Dundas Square – odpowiednik nowojorskiego Times Square. Okolica to zasadniczo skupisko centrów handlowych. Odbywają się tu też protesty, koncerty uliczne, nagrywane są filmy.

No dobra, jeśli dotarliście już na Younge i Dundas to musicie wejść do domu towarowego Eaton.

Budynek inspirowany mediolańską Vittore Emanuele II. Jest to kilkusetmetrowej długości oszklona galeria o wysokości 5 pięter. Centrum połączone jest systemem PATH ( to taka sieć podziemnych ścieżek, tak by można było się przemieszczać po mieście nie wychodząc na mróz ).

Centrum handlowe rozciąga się pomiędzy domami towarowymi Eaton i The Bay, posiada ok. 320 sklepów, tygodniowo przewija się przez nie ponad milion osób. Pod stropem podwieszona jest rzeźba lecących kanadyjskich gęsi. Centrum otwarto w latach 70. Jest to jedno z pierwszych multipleksów.

Po drugiej stronie centrum znajduje się dom towarowy The Bay, który jest bezpośrednim spadkobiercą Hudson’s Bay Company. Jest to jedna z najstarszych wciąż działających organizacji handlowych świata, o prawie 350-letniej tradycji (założono ją w 1670). Sklep sprzedaje pledy w charakterystycznych kolorach, jakimi handlował za czasów traperów.

Można też w tych kolorach kupić kurtki, szaliki, czapki i inne gadżety.

Po szalonych zakupach możecie w pobliżu, zobaczyć jeszcze stary budynek miejskiego ratusza.

A tuż obok najbardziej rozpoznawalny napis Toronto.

Podświetlany znak TORONTO znajduje się przy Nathan Phillips Square, na tle nowego ratusza miejskiego (New City Hall). Stanął w tym miejscu na krótko, jedynie przy okazji Igrzysk Panamerykańskich w 2015 roku. Z powodu popularności pozostał tu do dziś. Pod koniec 2016 roku przy znaku pojawił się liść klonowy, który symbolizować ma 150 rocznicę utworzenie państwa kanadyjskiego.

W zimie jest tu lodowisko.

New City Hall – niektórzy porównują go do statku kosmicznego, inni nazywają najbrzydszym budynkiem Kanady. Zwiedzanie obiektu jest całkowicie bezpłatne.

Spacer wśród drapaczy chmur.

Spacerując po centrum Toronto warto zadrzeć głowę do góry.

Toronto jako największe miasto Kanady, jest także największym w tym kraju skupiskiem wieżowców. Stoi tu najwyższy drapacz chmur w całym kraju, First Canadian Place. Powyżej 200 metrów sięga jeszcze 5 budynków.

Łącznie ponad 150-metrowych jest 16, a ponad 100-metrowych około 120 gmachów. Budynki te nie powstały jak w wielu innych miastach w jednym czasie, lecz systematycznie budowano nowe. Większość z nich zobaczycie w okolicy Dominion Centre.



Okolice Toronto.

Niagara

Będąc w Toronto, nie sposób nie wybrać się nad Niagarę. Ten legendarny wodospad znajduje się na granicy USA z Kanadą.

#niagara #canada #niagarafalls #travel #picoftheday #trip

A post shared by Piotr Jendruś (@untochables) on

Kanadyjska strona wodospadu jest dużo bardziej atrakcyjna dla turystów, gdyż ma się z niej widok prosto na spadającą wodę kaskady amerykańskiej oraz dobry widok na kaskadę kanadyjską, choć ta jest z reguły częściowo zasłonięta obłokami kropelek, nieustannie tworzonych przez spadające masy wody. Z tego powodu większość infrastruktury turystycznej jest po stronie kanadyjskiej.

Jeśli tak jak my dotrzecie tu autem, to musicie gdzieś to auto zaparkować. Niestety parkingi w pobliżu Niagary nie należą do najtańszych i należy liczyć się z wydatkiem około 20 kanadyjskich dolarów. Nie polecam parkowania na dziko, kanadyjska policja jest bardzo czujna w tym temacie i z radością wystawia mandaty.

Rzeka Niagara o dł. 55 km, wypływająca z jeziora Erie i płynąca do jeziora Ontario, musi pokonać prawie 100-metrową różnicę poziomów. U ujścia rzeka rozwidla się i spada dwiema około 50-metrowymi kaskadami.

Jedna część „amerykańska” to: American Falls (Wodospad Amerykański) i Bridal Veil Falls (Wodospad Ślubny Welon). Rozdzielone są małą wyspą Luna Island (Księżycowa Wyspa). Druga część „kanadyjska” to Horseshoe Falls (Wodospad Podkowa); 53 m wysokości i 790 m szerokości. Oddzielona jest od dwóch mniejszych, amerykańskich kaskad wyspą Goat Island (Kozią Wyspą) połączoną z lądem dwoma mostami. Odległość między amerykańskim a kanadyjskim wodospadem wynosi 1039 m. Otwarta granica między USA i Kanadą ustalona w 1819 biegnie środkiem tej drugiej, szerszej części rzeki Niagara i kaskady Podkowa. Wodospad Niagara otoczony jest przez zabudowę dwóch miast o tej samej nazwie: kanadyjskiego Niagara Falls, Ontario i amerykańskiego Niagara Falls, Nowy Jork

Blisko połowa wody z wodospadu jest odprowadzana i zasila dwie elektrownie, zarówno po stronie kanadyjskiej, jak i amerykańskiej. W zależności od tego, jaka ilość jest odprowadzana, poziom wody na rzece zmienia się o kilka metrów w ciągu dnia.

Kiedy byliśmy nad Niagarą, były kosmiczne mrozy, nie spotykane prawie od 40 lat. Mój telefon zamarzał kiedy robiłem więcej niż 3 zdjęcia. Musiałem go co chwila ukrywać w kieszeni by się zagrzał.

Nie żartuję z tymi mrozami, bo parę dni po naszym pobycie Niagara zamarzła, a tego nie pamiętają najstarsi Indianie.

 

Winnice.

Muszę przyznać, że to mnie zaskoczyło. Nie spodziewałem się winnic w okolicach Niagary. Winnice kojarzą nam się zawsze z ciepłym klimatem, dobrą ziemią i pełnym słońcem.

Bądźmy uczciwi w tym klimacie winna nie za bardzo mogą się udać, bo czy widzieliście kiedyś na półce w sklepie wina kanadyjskie ?

Jest jednak coś bardzo ciekawego co czyni Kanadę znaną w świecie; są to wina lodowe, zwane po niemiecku Eiswein, a po angielsku Icewine. To słodkie wina deserowe, w których słodycz równoważona jest dość dużym poziomem kwasowości. Odkryto je przez przypadek w historycznym księstwie Frankonii, położonym w południowych Niemczech.

Kanada dała znać światu o swych winach w roku 1989, kiedy to na jednej z najbardziej prestiżowych wystaw winiarskich w Bordeaux białe wino lodowe z winiarni Inniskillin zostało nagrodzone bardzo prestiżową Grand d’Honneur Prix.

#icewine #inniskillin #winered #wineofcanada #canada #visitcanada #ilovewine

A post shared by Piotr Jendruś (@untochables) on

Właśnie tą winiarnię udało nam się w Kandzie odwiedzić. Muszę przyznać, że wciąż dla mnie jest zaskakujący widok winorośli w śniegu.

Zamarznięte winogrona, osłonięte siatką przed ptakami, nabierają odpowiedniej słodyczy.

Wina lodowe Kanady, których około 75 procent produkuje się w regionie Niagary, są najdroższe, ale i najlepsze w świecie. Kanada jest ich największym producentem na naszym globie.

Typowa butelka wszystkich innych win i większości napojów alkoholowych ma pojemność 750 mililitrów, a butelka win lodowych jest o połowę mniejsza. Taka butelka nowego wina lodowego w tej winiarni kosztuje 50 dolarów.

Winogrona do produkcji tego wina zbiera się gdy temperatura powietrza spada do minus 7 stopni i trwa wystarczająco długo, by je kompletnie zamrozić. To trzeba robić w grudniu lub styczniu bardzo szybko w ciągu kilku godzin i poddać wstępnej obróbce natychmiast, kiedy sok w winogronach jest jeszcze zlodowacony.

Wina lodowe, by okazać swe pełne walory muszą długo leżakować w beczkach dębowych. Mają większą gęstość od win stołowych, ich słodycz jest unikalna, mają zapach owoców tropikalnych, orzechów, korzeni, kwiatów.

My zamówiliśmy zestaw 3 win lodowych za 15 dolarów. Choć przyjemność to nie tania to muszę przyznać, że były to świetnie wydane dolary. Smak wina lodowego wspominam do dziś.

Jeśli będziecie w Kanadzie koniecznie musicie spróbować tego trunku.

 

Niagar on the Lake.

Wracając z Niagary koniecznie trzeba odwiedzić miejscowość Niagara on the Lake.

Niagara on the Lake jest jednym z najstarszych miast w prowincji Ontario. Najpierw znane jako Butlersburg, otrzymało prawa miasteczka w 1781 pod nazwą Newark.

Miasto zostało pierwszą stolicą Górnej Kanady, późniejszej prowincji Ontario. Pierwszy parlament prowincjalny spotkał się w mieście w 1792. Niedługo potem, w 1796, stolicę przeniesiono do Yorku, późniejszego Toronto. Wtedy miasto zmieniło nazwę z Newark na Niagara. Około roku 1900 oficjalnie zmieniono nazwę na obecną, by uniknąć pomyłek z nazwą pobliskiego miasta Niagara Falls.

Spacer po mieście dostarcza świetnych doznań estetycznych. Zachowana oryginalna stara zabudowa, piękne domy z poukrywanymi wewnątrz małymi sklepikami czy knajpami.

W zasadzie, gdyby nie auta na ulicy, byłbym pewien, że przeniosłem się w czasie. Brakuje tylko aby zza rogu w powozie wyjechał rodzina amiszów.

Podczas I wojny światowej pod miasteczkiem funkcjonował Tadeusz Kosciuszko Camp – ośrodek szkoleniowy dla polskich ochotników do armii polskiej organizowanej przez państwa Ententy która później była znana jako Armia Błękitna pod dowództwem generała Hallera. W ośrodku przeszkolono ogółem 23 tys. żołnierzy.

W 1918 epidemia grypy zabrała życie 41 rekrutów, z których 25 za zgodą władz zostało pochowanych na ziemi w pobliżu centrum szkoleniowego. Tak powstał najprawdopodobniej jedyny polski cmentarz wojskowy na terenie Ameryki Północnej.

Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).


Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.