W poszukiwaniu Warana. Nurkowanie na Komodo.

W poszukiwaniu Warana. Nurkowanie na Komodo.

Byliście kiedyś na Bali ?

Bo ja tak.

Dwa razy.

 

Przelotem.

Spałem co prawda na Bali ale w pobliżu lotniska. Nigdy nie zwiedziłem tej przepięknej wyspy Indonezji. Wciąż jednak wieżę, że kiedyś mi się to uda.

Pewnie spytacie co w takim razie uziemiło Cię na Bali ?

Hmm – postanowiłem poszukać słynnego Warana z Komodo. Aby jednak się tam dostać musiałem dolecieć na wyspę Flores a przesiadkę miałem właśnie na Bali.

Flores to jedyna chrześcijańska wyspa w archipelagu wysp Indonezji, trzeba tu wspomnieć, że Indonezja jest największym islamskim krajem na świecie.

Na lotnisku pojawiliśmy się  wcześnie rano, wylot mieliśmy zaplanowany na 9:00.

Z hotelu na lotnisko dotarliśmy taxi,  Blue Bird, moim zdaniem najbardziej uczciwa korporacja w Indonezji.

Lotnisko na Bali znane jako Międzynarodowy Port Lotniczy Denpasar. Także jeśli lecicie na Bali , nie będziecie słyszeć że Bali ale, że Dnapasar. To trzecie pod względem ruchu lotniczego lotnisko w Inodnezji.

A planowany lot na Flores do portu Labuan Bajo mieliśmy mieć liniami TransNusa.

Jako, że nie mogliśmy z Polski przez Internet zarezerwować biletów na lot (może się to już zmieniło), bilety zarezerwowała nam i zostawiła w hotelu w którym spaliśmy dzień przed odlotem, Ola, właścicielka łodzi, którą czarterowaliśmy na Flores.

lotnaFlores (1) lotnaFlores (2) lotnaFlores (3) lotnaFlores (4)

Tutaj moment by wspomnieć bezpieczeństwie w Indonezyjskich liniach lotniczych. Większość linii lotniczych z Indonezji ma zakaz operowania nad Unią Europejską, ze względu na brak przestrzegania wielu procedur bezpieczeństwa, może nie do końca jest tak, że samoloty latają na skraju katastrofy, ale chodzi w skrócie o to, iż Indonezyjski nadzór lotniczy nie ma takich samych wymagań jak UE.

Oczywiście na czarnej liście także, znajduje się TransNusa.

Dobra, lecimy. Odprawa na lotnisku, taka sama jak zazwyczaj. Samolot trochę leciwy, po samolocie, przechadza się czterech mężczyzn w koszulce z napisem „mechanik”. Trochę mnie to niepokoi. Kiedy zgłaszam, iż plastikowy stolik na siedzeniu przed mną się rozpadł, niczym nie przejęci cały fotel obklejają taśmą klejącą. Ciekawe jak naprawią silnik ?

Kiedy korzystam z toalety, mam obawę, że gdy nacisnę stopkę, zobaczę dziurę w dół, jak w pociągu.

Widok z góry jest niesamowity, piękne wyspy, skąpane w słońcu, a nad nimi pierzaste chmurki, jak przechadzające się na pastwisku owieczki. Błękit nieba, granat głębokiej wody czy lazur lagun.

Lot trwa około 90 minut, i siadamy w Labuan Bajo. Lotnisko jest kameralne. Otoczone piękną zielenią. Bagaże z wózka podawane są przez okno podróżnym. Kto by tam sobie jakąś taśmą zajmował głowę.

Na lotnisku czeka na nas Jose, jak się później okaże będzie naszym nauczycielem nurkowania. W niebieskim vanie siedzi kierowca. Van nie ma okien i drzwi bo i po co ? jest tak ciepło, że wiejący wiatr w ogóle nam nie przeszkadza.

Zanim się zaokrętujemy, musimy jeszcze załatwić dwie rzeczy. Potwierdzić godzinę wylotu w biurze TransNusa oraz zakupić trochę piwa.

Biuro TransNusa, to blaszak z dwoma komputerami i facetem w hamaku. Potwierdzamy godzinę wylotu za 4 dni, kupujemy trochę piwa i zjeżdżamy w dół do portu.

Nasze bagaże do małej łupinki, zabiera Jarin .

Nasza łódka Ari Jaya, dumnie unosi się na wodach zatoki, kilkaset metrów od portu. Na łódce spotykamy się z Olą, to już nasze drugie spotkanie. Pierwsze było kilka miesięcy wcześniej w Polsce, gdy była odwiedzić rodzinę. Ustalamy jakie atrakcje na nasz czekają przez kilka najbliższych dni, Ola przesiada się na drugą swoją łódź a my wypływamy ku morskiej przygodzie, na poszukiwanie warana i nurkowanie z płaszczkami.

Ari  Jaya nie jest duża, przewidziana dla 5 osób plus załoga, dla rodziny lub małej grupy przyjaciół.

Na dziobie ma leżaki, z bajowym widokiem. Zacieniony pokład z materacami do leżenia czy spania.

Na rufie znajduje się cały sprzęt do nurkowania. Pośrodku sterówka z mini jadalnią, kuchnia i toaleta a pod pokładem kajuty. Przez cały czas było tak gorąco w nocy, że zawsze spaliśmy na pokładzie pod gwiazdami i obracaliśmy się dookoła na opuszczonej kotwicy, po prostu bajka.

Po godzinie, zatrzymaliśmy się w pierwszej zatoczce, woda tak przejrzysta, że nigdy takiej nie widziałem. Kolorowe ryby jak pixele w telewizorze, ślizgają się pod powierzchnią wody, dno żyjące i falujące.

RejsnaKomodo (1) RejsnaKomodo (2) RejsnaKomodo (3) RejsnaKomodo (4) RejsnaKomodo (5) RejsnaKomodo (6) RejsnaKomodo (7) RejsnaKomodo (8) RejsnaKomodo (9) RejsnaKomodo (10) RejsnaKomodo (11) RejsnaKomodo (12) RejsnaKomodo (13) RejsnaKomodo (14) RejsnaKomodo (15) RejsnaKomodo (16) RejsnaKomodo (17) RejsnaKomodo (18) RejsnaKomodo (19) RejsnaKomodo (20) RejsnaKomodo (21) RejsnaKomodo (22) RejsnaKomodo (23) RejsnaKomodo (24) RejsnaKomodo (25) RejsnaKomodo (26) RejsnaKomodo (27) RejsnaKomodo (28) RejsnaKomodo (29) RejsnaKomodo (31) RejsnaKomodo (32) RejsnaKomodo (33) RejsnaKomodo (34)

Nie było na co czekać, maska, rurka i skok na głęboką wodę. Zawsze jest ten moment kiedy się wskakuje do wody to skóra przez chwilę się broni przed jej chłodem, zanim się przyzwyczai. Tutaj to zjawisko nie występuje. Woda jest niesamowicie ciepła. Podwodne, życie obłędne. Kilka machnięć płetwami, i jestem jakieś 150 m od naszej łódki. Woda jest dość słona, daje dodatkową wyporność i ułatwia pływanie, które jest niesamowite w tych warunkach.

Nasi nowi przyjaciele Jose i Jarin – kąpią się w podkoszulkach, a my nieświadomi bez. Słonko wkrótce nas nauczy pokory.

Ruszyliśmy dalej, w kierunku niewielkiej zatoki gdzie zacumowaliśmy na noc. Wyszliśmy jeszcze na brzeg  bezludnej wyspy. Wdrapaliśmy się na szczyt, słońce powoli kończyło swój dzień, a my obserwowaliśmy zjawiskowy zachód. Wróciliśmy na łódkę, otwarliśmy piwa i rozmawialiśmy do późna, Jose opowiadał o Komodo i okolicy, Jarin interesował się Europą i życiem w niej, jako że nie znał angielskiego, rozmawiał z nami przez Jose.  Na łódce oprócz nich były jeszcze dwie osoby, kapitan i kucharz pokładowy. Prawie jak na wycieczkowcu.

Spaliśmy na pokładzie a łódka obracał się na kotwicy. Co otwarłem oczy to patrzyłem na inny skrawek nieba i inne gwiazdy, tak odległe i tak inne po tej stronie świata niż te widziane w domu.

Rano zebraliśmy się na wyspę, Jarin przepakował cały sprzęt do małej łódki i popłynęliśmy uczyć się nurkowania.  Na początek, trochę snurkowania a potem już na poważnie. Butla na plecy. I pod wodę. Pierwsze uczucie, cisza, tylko szum powietrza, wdech, wydech. To powietrze z butli, bez smaku, bez zapachu, syntetycznie czyste.  Kolorowy świat, ryby , koralowce, rafa i wszystko przemykające przed oczami jak w programie przyrodniczym BBC.

KomodoNurkowanie (1) KomodoNurkowanie (2) KomodoNurkowanie (3) KomodoNurkowanie (4) KomodoNurkowanie (5) KomodoNurkowanie (6) KomodoNurkowanie (7) KomodoNurkowanie (8) KomodoNurkowanie (9) KomodoNurkowanie (10) KomodoNurkowanie (11) KomodoNurkowanie (13) KomodoNurkowanie (14) KomodoNurkowanie (15) KomodoNurkowanie (16) KomodoNurkowanie (17) KomodoNurkowanie (18) KomodoNurkowanie (19) KomodoNurkowanie (20) KomodoNurkowanie (21) KomodoNurkowanie (22) KomodoNurkowanie (24) KomodoNurkowanie (25) KomodoNurkowanie (26) KomodoNurkowanie (27) KomodoNurkowanie (28) KomodoNurkowanie (29) KomodoNurkowanie (30) KomodoNurkowanie (31) KomodoNurkowanie (32) KomodoNurkowanie (33) KomodoNurkowanie (34) KomodoNurkowanie (35) KomodoNurkowanie (36) KomodoNurkowanie (37) KomodoNurkowanie (38) KomodoNurkowanie (40) KomodoNurkowanie (41) KomodoNurkowanie (42) KomodoNurkowanie (43) KomodoNurkowanie (44) KomodoNurkowanie (45) KomodoNurkowanie (46) KomodoNurkowanie (47) KomodoNurkowanie (48) KomodoNurkowanie (49) KomodoNurkowanie (50) KomodoNurkowanie (51) KomodoNurkowanie (52) KomodoNurkowanie (53) KomodoNurkowanie (55) KomodoNurkowanie (56)

Było obłędnie i bosko.

Wróciliśmy na naszą łódź. Zjedliśmy obiad. Nasz kucharz miał jedną wielką rybę, garść ryżu, dwa pomidory i trzy marchewki a pomimo to codziennie czarował z tego niesamowite posiłki. Do dziś nie wiem jak on to robił.

Kapitan odpalił silnik. Ruszyliśmy w stronę Komodo. Krajobraz jaki przesuwał nam się po lewej i prawej stronie burt był zjawiskowy. Po prostu był piękny.

Wylądowaliśmy na kolejnej bezludnej wyspie w pobliżu Komodo. Pusta piękna plaża. Czysty piasek.  I tylko my.  Czas na nury. Założyliśmy butlę, kombinezon i pod wodę.  Na początku miałem trochę problemów, bo miałem nie wyważony kombinezon, z przerażeniem leciałem cały czas w dół, broniąc się by nie dotknąć, różnych form życia pode mną. Bałem się poparzenia, lub pogryzienia przez nieznane mi formy życia. Najbliższy dobry lekarz był na  Bali.  Jose zorientował się co się dzieje, podpłynął do mnie i wyregulował ciśnienie, wreszcie mogłem swobodnie nurkować i cieszyć się widokiem. W pewnym momencie podpłynęła do mnie metrowa barrakuda, przez chwilę się obawiałem, znane są przypadki pogryzienia pływaków, ale są one wyjątkowe. Na szczęście po chwili bardzo szybko odpłynęła. Za to pojawiły się dwie płaszczki, zatoczyły koło i zniknęły. Jose zabrał aparat pod wodę i cały czas robił zdjęcia, Jarin za to cały czas mi towarzyszył, uśmiechał się pod wodą i pokazywał ciekawy i kolorowy świat. W pewnym momencie podpłyną do nas Jose i zrobił nam zdjęcie.

Nurkowaliśmy ponad 30 minut choć mi wydawało się że nie więcej niż 10. To było wspaniałe doświadczenie.

Kiedy dostaliśmy się z  powrotem na łódkę, pojawili się handlarze  biżuterią. Na takim bezkresie my i oni i handel obwoźny. Teraz wiem, że po drugiej stronie Komodo przypływa wiele statków z turystami, stąd i handel. Ale jak nas odszukali w tak pustym miejscu. Dobra zrobiliśmy im obrót, i też coś kupiliśmy.

Kmodopięknewidoki (1) Kmodopięknewidoki (2) Kmodopięknewidoki (3) Kmodopięknewidoki (4) Kmodopięknewidoki (5) Kmodopięknewidoki (6) Kmodopięknewidoki (7) Kmodopięknewidoki (8) Kmodopięknewidoki (9) Kmodopięknewidoki (10) Kmodopięknewidoki (11) Kmodopięknewidoki (12) Kmodopięknewidoki (13) Kmodopięknewidoki (14) Kmodopięknewidoki (15) Kmodopięknewidoki (17) Kmodopięknewidoki (18) Kmodopięknewidoki (19) Kmodopięknewidoki (20) Kmodopięknewidoki (22) Kmodopięknewidoki (23) Kmodopięknewidoki (24) Kmodopięknewidoki (25) Kmodopięknewidoki (26) Kmodopięknewidoki (27) Kmodopięknewidoki (28) Kmodopięknewidoki (29) Kmodopięknewidoki (30) Kmodopięknewidoki (31) Kmodopięknewidoki (32) Kmodopięknewidoki (33) Kmodopięknewidoki (34) Kmodopięknewidoki (35) Kmodopięknewidoki (36) Kmodopięknewidoki (37) Kmodopięknewidoki (38) Kmodopięknewidoki (39) Kmodopięknewidoki (40) Kmodopięknewidoki (41) Kmodopięknewidoki (42) Kmodopięknewidoki (43) Kmodopięknewidoki (44) Kmodopięknewidoki (45) Kmodopięknewidoki (46) Kmodopięknewidoki (47) Kmodopięknewidoki (48)

Jak wspomniałem, byliśmy po drugiej stronie Komodo, tej nie komercyjnej. Gdzie nie ma wielkich wycieczkowców dowożących tysiące ludzi, by w zoo zobaczyli warany. Staliśmy w zatoce i obserwowaliśmy brzeg Komodo. W pewnym momencie zrodził się pomysł by na ten brzeg się wybrać. Jose niezbyt był chętny, ale Jarin przygotował łódkę i popłynęliśmy poszukać waranów.

Łódka zahaczyła o piaszczysty brzeg, i wyskoczyliśmy na plażę. Z aparatem wycelowanym w ląd, poczułem się jak David Attenborough. Ruszyliśmy na poszukiwanie warana. Spotkanie z waranem, może sprowadzić wielkie kłopoty, duży waran bez problemu potrafi zabić człowieka. W ślinie warana jest około 50 szczepów bakterii, inne badania pokazały też że warany wytwarzają jad. Trzeba uważać.

Wyszliśmy do góry. Na zatokę roztaczał się piękny widok. Nasza łódka wyglądała tak niepozornie. Ale warana ani śladu. Zeszliśmy bokiem na inna część plaży, i zobaczyliśmy ślady warana. Jose obrócił się i uciekł do łódki. Stary cwaniak wiedział co robi. Do końca już siedział w łódce i ani myślał o postawienia nogi na plaży. Jarin też był lekko stremowany, widać było, że wiedzą, iż nie ma żartów.  Zrobiłem kilka zdjęć, wrócił zdrowy rozsądek, przypomniałem sobie że najbliższy lekarz  jest 1200 km stąd i wsiedliśmy na łódkę.

KomodoDragon (1) KomodoDragon (2) KomodoDragon (3) KomodoDragon (4) KomodoDragon (5) KomodoDragon (6) KomodoDragon (8) KomodoDragon (9) KomodoDragon (10) KomodoDragon (11) KomodoDragon (12) KomodoDragon (13) KomodoDragon (14) KomodoDragon (15) KomodoDragon (16) KomodoDragon (17) KomodoDragon (18) KomodoDragon (19) KomodoDragon (20)

Noc spędziliśmy w zatoce Komodo.

Wypłynęliśmy z zatoki, walcząc z morskim prądami, opływającymi wyspę. Na horyzoncie pojawiła się mała, żółta, piaszczysta wysepka. Popłynęliśmy na nią. Byliśmy już na tyle mądrzy, doświadczeni i poparzeni przez słońce, by nie ściągać koszulek do kąpania. Wyspa wyglądała jak wyczarowany po środka morza cudo. Raj. I w przeciwieństwie do takich miejsc na świecie nie było na niej ludzi. Prywatny Eden. Siedzieliśmy w wodzie wystawiając tylko głowy, albo zbieraliśmy muszle wielkości dwóch dłoni. Słońce paliło tak, że słyszałem jak mi skóra skwierczy.

Kiedy płynęliśmy w kierunku Rinci, zatrzymaliśmy się na jednej z wysepek. Okazało się, że staliśmy się lokalnym wydarzeniem.  Zbiegły się dzieciaki z całej wyspy. Dorośli przyglądali nam się z zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy.  Przespacerowaliśmy się trochę po okolicy. Meczet, proste domki, suszone ryby, uśmiechy ludzi, błękit nieba i tak daleko od świata.

Dzieci cały czas nas oblegały, chciał by robić im zdjęcia, wygłupiały się, stroiły miny. Towarzyszyły nam cały czas, aż do momentu kiedy wsiedliśmy na łódkę i popłynęliśmy do parku narodowego poszukać warany.

IndonezjaDzieciKomodo (1) IndonezjaDzieciKomodo (2) IndonezjaDzieciKomodo (3) IndonezjaDzieciKomodo (4) IndonezjaDzieciKomodo (5) IndonezjaDzieciKomodo (6) IndonezjaDzieciKomodo (7) IndonezjaDzieciKomodo (8) IndonezjaDzieciKomodo (9) IndonezjaDzieciKomodo (10) IndonezjaDzieciKomodo (11) IndonezjaDzieciKomodo (12) IndonezjaDzieciKomodo (13) IndonezjaDzieciKomodo (14) IndonezjaDzieciKomodo (15) IndonezjaDzieciKomodo (16) IndonezjaDzieciKomodo (17) IndonezjaDzieciKomodo (18) IndonezjaDzieciKomodo (19) IndonezjaDzieciKomodo (20) IndonezjaDzieciKomodo (21) IndonezjaDzieciKomodo (22) IndonezjaDzieciKomodo (25) IndonezjaDzieciKomodo (26) IndonezjaDzieciKomodo (27) IndonezjaDzieciKomodo (28) IndonezjaDzieciKomodo (29) IndonezjaDzieciKomodo (31) IndonezjaDzieciKomodo (33) IndonezjaDzieciKomodo (34) IndonezjaDzieciKomodo (35) IndonezjaDzieciKomodo (36) IndonezjaDzieciKomodo (37) IndonezjaDzieciKomodo (38) IndonezjaDzieciKomodo (39) IndonezjaDzieciKomodo (40) IndonezjaDzieciKomodo (41) IndonezjaDzieciKomodo (42) IndonezjaDzieciKomodo (43)

Wysiedliśmy na  Rince. Już na brzegu zobaczyłem pierwszego warana, siedział spokojnie przyczajony obok robotników portowych.

Wejście do parku narodowego kosztowało 15 USD. Wybraliśmy opcję godzinnego trekkingu i wynajęliśmy przewodnika. Przeszliśmy, krótkie szkolenie, co zrobić w przypadku ataku przez warana. Nasz przewodnik, zabrał kij rozdwojony na końcu, uderzony nim waran traci rozpęd swojego ataku, ale trzeba trafić w nos albo oczy, miałem przypuszczenia, że w przypadku ataku nasz przewodnik, jednak by nie walczył,  a pierwszy zawinął się do ucieczki. W ogóle sprawiał wrażenie lekko wystraszonego.

Wyruszyliśmy na trekking. Od razu wpadliśmy na samicę warana, nasz przewodnik lekko spanikował, zastanawiam się, czy te jego emocje też był wliczone w cenę.  Po chwili, młody samiec pojawia się na naszej ścieżce, idzie cały czas przed nami, naszym tempem, w ogóle nie zwracając uwagi na nas, w końcu jednak skręca i znika nam z oczu.  Nasz godzinny trekking mija bardzo szybko. Dochodzimy do końca trasy. Nasz przewodnik, mówi, że mieliśmy szczęście bo bardzo często z turystami nie spotyka waranów.

Aby jednak turyści nie byli zawiedzeni, kilka największych osobników mieszka w pobliżu domu przewodników, zapewne ścigane są tam łatwym dostępem do żywności, a ich obecność zapewnia satysfakcję odwiedzających turystów.

TrekkingpoKomodo (1) TrekkingpoKomodo (2) TrekkingpoKomodo (3) TrekkingpoKomodo (4) TrekkingpoKomodo (5) TrekkingpoKomodo (6) TrekkingpoKomodo (7) TrekkingpoKomodo (8) TrekkingpoKomodo (9) TrekkingpoKomodo (10) TrekkingpoKomodo (12) TrekkingpoKomodo (13) TrekkingpoKomodo (14) TrekkingpoKomodo (15) TrekkingpoKomodo (16) TrekkingpoKomodo (17) TrekkingpoKomodo (18) TrekkingpoKomodo (19) TrekkingpoKomodo (20) TrekkingpoKomodo (21) TrekkingpoKomodo (22) TrekkingpoKomodo (23) TrekkingpoKomodo (24) TrekkingpoKomodo (25) TrekkingpoKomodo (26) TrekkingpoKomodo (27) TrekkingpoKomodo (28) TrekkingpoKomodo (29) TrekkingpoKomodo (30) TrekkingpoKomodo (31) TrekkingpoKomodo (32) TrekkingpoKomodo (33)

Wypływamy z zatoki i żegnamy Rincę. Śpimy w kolejnej zatoczce, a naszą nocna atrakcją jest przelot tysięcy nietoperzy. Niebo zaciąga się granatem, a na jego tle hałas tych jedynych ssaków, które potrafią latać. Lecą i lecą i końca nie ma. W oddali widać burzę, ale nasz kapitan jest przekonany, że do nas nie dotrze i ma rację. Zasypiamy już w ciszy.

Cały poranek to powolny powrót do portu na Flores, Labuan Bajo. I cały czas te niesamowite widoki.

Na koniec jeszcze jemy ostatni wspaniały obiad i schodzimy na ląd. Wilki morskie. Kapitan organizuje nam dojazd na lotnisko.

Lotnisko jest zamknięte. W terminologii lotniczej oznacza to, iż nie mogą lądować ani startować samoloty. W tym przypadku lotnisko jest zamknięte na łańcuch. Normalnie, drzwi są zawiązane łańcuchem. Po około 30 minutach pojawia się facet na rowerze, ściąga kłódkę,  łańcuch i otwiera lotnisko. Podnosi się też witryna sklepu i knajpy. A facet z roweru idzie do wieży kontroli lotów.  Po chwili pojawia się mała cesna. A potem ląduje nasza TransNUsa. Pakujemy się na pokład i odlatujemy na Bali żegnając Flores.

WylotzFlores (1) WylotzFlores (2) WylotzFlores (3)

Niby lot normalny, ale jak na pokładzie cały czas chodzi kilku facetów w koszulkach z napisem  mechanik, to jednak człowiek czuje pewien dyskomfort.

Na Bali lądujemy o czasie. To już drugi raz na Bali ……

Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).


Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.