Z Rangunu do Heho nad jezioro Inle.

Wstęp:

Z małej hali przylotów lotniska w Heho, wybiegam na płytę lotniska, niewielki ATR, którym przylecieliśmy 30 minut temu włączył już silniki, śmigła nabierają prędkości. Goni mnie obsługa lotniska, zatrzymuję się przy facecie w słuchawkach, który wydaje polecenia pilotom. Sytuacja jest skrajnie niebezpieczna, bo wpakowałem się pod kołujący samolot pasażerski. Ochrona lotniska w końcu mnie dogania. Stają przy mnie i drą się ile sił. Samolot zatrzymuje silniki, chyba piloci są zdezorientowani tym co się stało. Otwierają się drzwi samolotu, głowę wystawia dziewczyna z personelu pokładowego, jej mina wskazuje, że także jest zaskoczona biegiem sytuacji. Jeden z ochroniarzy wchodzi do środka samolotu, by po chwili wyjść z niego z walizką mojej mamy.

Podchodzi do mnie i mi ją podaje.

A nie mówiłem Ci – mówię mu. Wkurzony jest na mnie po całości. Każe mi wracać do sali przylotów. Ja też jestem dość mocno zdenerwowany, tym co się stało. Na szczęście odzyskałem walizkę, zanim poleciała by w siną dal.

 

Tyle wstępu. A teraz po kolei jak do tego doszło.

Po pierwszych chwilach w Birmie, zwiedzeniu w Rangunie tylko Shwedagonu, mieliśmy plan by ruszyć dalej. Tak jak wspomniałem w prologu, bilety na lot do Heho kupiliśmy w liniach Mandalay.

Air Mandalay.

Z hotelu zabrała nas taksówka, której stan techniczny przyprawiał nas o ból głowy. Wyglądała tak, jakby to miał być jej ostatni kurs, i zaraz po jego skończeniu miała być skierowana na złom. Choć pewnie do tego czasu wozi jeszcze turystów po Rangunie.

Birma taksi

Lotnisko międzynarodowe jest pięknie przygotowane do przyjęcia turystów. Ale krajowe to już inna bajka. Choć może to fajne w podróżowaniu, że nadal są takie miejsca gdzie możemy się poczuć jak byśmy się przenieśli w czasie.  Coś pomiędzy stary dworcem kolejowym, a zapomnianym lotniskiem z lat 70 – 80. Stara pocztowa waga do ważenia, zamiast klasycznych kodów kreskowych  na walizkę, mała   karteczka z gumką recepturką.

Birma - Inle Lake - Heho (2) Birma - Inle Lake - Heho (3)

Sama hala odlotów, też dość mocno kameralna. Ale nie ma się co czepiać. Osoby które odlatują, dostają na koszulkę odpowiednią naklejkę. Każda naklejka odpowiada konkretnemu lotowi. My mamy zielone kwadraty. Przed nami lecą różowe kółka i chyba pomarańczowe trójkąty. Takiego systemu nigdy nie widziałem. Oznaczeni jesteśmy jak dzieci w przedszkolu.

Scan10062 Scan10065

Trochę zgłodnieliśmy więc zajadamy się jakimiś ciasteczkami ze strefy i gorącym kubkiem z makaronem, także sprzedawanym w sklepiku lotniskowym.

Birma - Inle Lake - Heho (4) Birma - Inle Lake - Heho (5) Birma - Inle Lake - Heho (7)

W końcu wsiadamy do naszego samolotu, ATR jest wypełniony chyba w 30%. Wszystko wygląda profesjonalnie, tak jak w przypadku innych lotów na świecie.

Birma - Inle Lake (1) Birma - Inle Lake (3) Birma - Inle Lake (5) Birma - Inle Lake (7) Birma - Inle Lake (9) Birma - Inle Lake (11)

Czysto, schludnie, mały poczęstunek podczas lotu, przemiła obsługa. Pod  nami widać dzikość Birmy, góry, przełęcze, lasy – mało zabudowy. To wszystko gdybyśmy chcieli przejechać autobusem, zajęłoby nam około 16 – 20 godzin. Tym czasem nasz lot trwa około jednej godziny.

Birma - Inle Lake - Heho (11) Birma - Inle Lake - Heho (12) Birma - Inle Lake - Heho (13)

Wysiadamy z samolotu i idziemy do malutkiej sali przylotów. Jest niewiele większa niż szkolna klasa. Tragarze przyciągają wózek z walizkami.

Birma - Inle Lake (12) Birma - Inle Lake - Heho (15)

Ale mi się chce do toalety, moi współpodróżnicy odbiorą bagaże. Kiedy po chwili wracam, moja mama mówi, że nie dostała swojej walizki. Na wózkach nie ma już bagaży. Pozostali podróżujący z nami turyści, zaczynają opuszczać lotnisko. Biorę mamy kwitek i biegnę do bagażowego, tłumaczę mu, że nie dostaliśmy naszej walizki. Ten uparcie uważa, iż wszystkie zostały przywiezione. Podobnie uważa jakiś facet z krótkofalówką, kolejny też nie reaguje na mnie, choć faktycznie mam kwitek w rękach, a oni nie mają jego drugiej części z walizki.

Scan10067

Nie pozostaje mi nic innego jak działać bardziej agresywnie.



Z małej hali przylotów lotniska w Heho, wybiegam na płytę lotniska, niewielki ATR, którym przylecieliśmy 30 minut temu włączył już silniki, śmigła nabierają prędkości. Goni mnie obsługa lotniska, zatrzymuję się przy facecie w słuchawkach, który wydaje polecenia pilotom. Sytuacja jest skrajnie niebezpieczna, bo wpakowałem się pod kołujący samolot pasażerski. Ochrona lotniska w końcu mnie dogania. Stają przy mnie i drą się ile sił. Samolot zatrzymuje silniki, chyba piloci są zdezorientowani tym co się stało. Otwierają się drzwi samolotu, głowę wystawia dziewczyna z personelu pokładowego, jej mina wskazuje, że także jest zaskoczona biegiem sytuacji. Jeden z ochroniarzy wchodzi do środka samolotu, by po chwili wyjść z niego z walizką mojej mamy.

Podchodzi do mnie i mi ją podaje.

A nie mówiłem Ci – mówię mu. Wkurzony jest na mnie po całości. Każe mi wracać do sali przylotów. Ja też jestem dość mocno zdenerwowany, tym co się stało. Na szczęście odzyskałem walizkę, zanim poleciała by w siną dal.

Bagażowemu oddaję numerek z walizki, a on na swoich kwitach odhacza ostatnią brakującą walizkę. Patrzę mu przez chwilę w oczy, żeby sobie przypomniał co chwilę wcześnie mi wmawiał.

Przed lotniskiem ma na nas czekać ktoś z hostelu, w którym mamy spać. Ale nie ma nikogo. Wszyscy się rozjechali, zniknęli. Zrobiło się pusto. Ktoś z obsługi nas przegania na zewnątrz, bo zamykają budynek lotniska.

Scena jak z filmu, siedzimy pod murami opuszczonego lotniska, gdzieś w środku Birmy, na pobliskiej drodze nie ma ruchu. Wiatr kołysze czubkami drzew. Wymarła okolica. No to teraz trzeba improwizować.

Nagle pojawia się taksówka. Sytuacja wygląda tak, on ma auto, sprawne i może nas zawieźć do miasta. My jesteśmy biali z Europy, z grubymi w jego mniemaniu portfelami, utknęliśmy gdzieś w polach z bagażami, nie znamy okolicy ani języka. No to ciekawe kto ma większą pozycje negocjacyjną. My jesteśmy zdesperowani, a nasz popyt czterokrotnie przewyższa jego podaż. Ekonomia w takich momentach rysuje takie krzywe podaży i popytu, że ich punkt przecięcia jest bardzo wysoko. To miejsce przecięcia to cena jaką przyjdzie nam zapłacić za kurs do Nyaungshwe.

Aby nie tracić resztek godności, każę pozostałej trójce zostać na miejscu i udawać, że w ogóle ich to nie interesuje, że się jakiś kierowca zatrzymał.

Facet od razu proponuje kurs do miasta. Ja mu mówię, że czekamy na zamówione auto z hostelu. Ale minęło już tyle czasu, że jest pewne, iż nikt po nas nie wyjedzie. Facet patrzy mi w oczy, i spokojnie mówi.

Dziś już tu nikt nie przyjedzie – to był ostatni samolot dzisiaj.

Zaczynam sobie zdawać sprawę, że jeśli się nie dogadamy, to kto wie ile tu jeszcze spędzimy. Faktycznie nie kłamał wtedy i miał racje co do tego, że nic więcej nie przyleci.

35 USD – spokojnie odpowiada.

W myślach mam słowo – bandyta, ale uśmiecham się do niego. E ty chyba żartujesz.

On mi po raz kolejny przypomina, że dzisiaj tu już nikt nie zajrzy. Ciężko się negocjuje z przystawionym nożem do gardła. Macham na niego ręką i odchodzę.

Okazuje się, że jemu chyba jednak też zależy. Leci za mną. No tak lepiej coś urwać i dostać za kurs do miasta niż wracać na pusto. Dobra to gadamy dalej.

Ale pan kierowca jednak planuje zedrzeć dziś z nas resztkę skóry. Po uzyskaniu poziomu 25 dolarów, muruje cenę i koniec.  Nie wiem co zrobić, ale on żeby utrzymać klienta dorzuca gratis  wizytę w klasztorze Shwe Yan Pyay. Ostateczna cena 25 USD.

Sam klasztor Shwe Yan Pyay nie jest jakąś super atrakcją, funkcjonuje jako szkoła i dom dla chłopców – mnichów nowicjuszy,  ale bardzo często pojawia się na fotografiach z Birmy. Ta drewniana budowla w całości opiera się na drewnianych palach. Owalne frontowe okna są bardzo charakterystyczne, a do tego wielu fotografów namawia młodych mnichów by na chwilę postali w tych oknach. W ten sposób powstają najsłynniejsze zdjęcia z tego miejsca.

Birma - Inle Lake (15) Birma - Inle Lake (16) Birma - Inle Lake (17) Birma - Inle Lake (22) Birma - Inle Lake (23) Birma - Inle Lake (26)Birma - Inle Lake - Heho (17)Birma - Inle Lake - Heho (22)

Nam niestety nie ma kto pozować, bo młodzi chłopcy akurat biorą kąpiel.


Birma - Inle Lake (19) Birma - Inle Lake (20) Birma - Inle Lake (21)Birma - Inle Lake - Heho (19)

Chłopcy pokazują nam, że możemy wejść do środka. Klasztor jest bardzo skromny, bo za złotym Buddą w zasadzie nic nie ma.

Birma - Inle Lake - Heho (23) Birma - Inle Lake - Heho (24)Birma - Inle Lake (26) Birma - Inle Lake (27) Birma - Inle Lake (28) Birma - Inle Lake (29) Birma - Inle Lake (30) Birma - Inle Lake (31) Birma - Inle Lake (37)

Robimy jeszcze kilka zdjęć i jedziemy do naszego hostelu.

Nasz hotel Remember Inn możesz zarezerwować pod tym linkiem.

Ten rodzinny hotel wyszukaliśmy czytając relacje innych polskich podróżników. W tamtym czasie nie można było zrobić rezerwacji przez Booking czy inny service. Jedynie drogą mailową dogadaliśmy szczegóły. Odbiór z lotniska też był dogadany.

remember inn

Kiedy weszliśmy do recepcji, moim pierwszym pytaniem był odbiór z lotniska. Okazało się, że oni czekali na jakiegoś ostatecznego maila już z Rangunu, że jesteśmy i że będziemy na lotnisku. Ja ostateczne potwierdzenie wysłałem z Polski tydzień wcześniej. Najważniejsze, że dotarliśmy.

Sam hotel jest jakby pokolonialnym budynkiem, przerobionym na hotel. Pokoje są skromne, łazienka też, ale wszystko jest. Moi rodzice dostali wielki apartament, my zwykły pokoik.  Przed hotelem jest jeszcze mały placyk, gdzie można usiąść na zewnątrz i delektować się syntetycznym birmańskim whisky – Grand Royal. Jeśli ktoś czytał „Rok 1984” to pewnie pamięta, że tam był syntetyczny gin.

Birma - Inle Lake - Heho (25) Birma - Inle Lake - Heho (49) Birma - Inle Lake - Heho (265) Birma - Inle Lake - Heho (266) Birma - Inle Lake - Heho (267) Birma - Inle Lake - Heho (281) Birma - Inle Lake - Heho (282) Birma - Inle Lake - Heho (283)

Po zakwaterowaniu, wróciłem do recepcji, by załatwić jeszcze klika rzeczy.  Pierwsza najważniejsza sprawa to rejs po jeziorze Inle. Właśnie po to przylatuje się do Heho, by spędzić cały dzień oglądając wioski na wodzie. Ustaliliśmy, że następnego dnia ktoś nas zabierze z hotelu i pokaże nam całe jezioro. Nie pamiętam kwoty, ale była przystępna, nie targowałem się, z resztą chyba w hotelu wisiał cennik tej wycieczki.

Drugą sprawą były bilety do Mandalay. Tak jak już wielokrotnie wspominałem, wtedy nie wiele można było zarezerwować przez Internet, wszystko można było zrobić dopiero na miejscu. Bilet lotniczy na linie Air Bagan miał kosztować 49 USD od osoby. Nie chcieliśmy jechać całą noc autobusem. Woleliśmy ten odcinek pokonać samolotem.

Trzecim tematem, to spanie w Mandalay, znowu nie mieliśmy nic zarezerwowane, no bo jak ? Właściciel hotelu, bardzo miły i pomocny człowiek, a do tego chyba dobrze zorientowany na swój biznes, obdzwonił kilka hoteli i znalazł dla nas miejsce.

Mogliśmy już tylko myśleć o jutrzejszej wycieczce na jezioro Inle.



Późnym popołudniem, wybraliśmy się jeszcze na spacer po Nyaungshwe. Ta niewielka mieścina w wielkim skrócie pokazywała jak wygląda Birma poza stolicą. Odzierał nas z resztek złudzeń, że Birma to tylko piękne złote stupy, uśmiechnięty Budda i najpiękniejsze krajobrazy świata.

Birma - Inle Lake - Heho (27) Birma - Inle Lake - Heho (28) Birma - Inle Lake - Heho (29) Birma - Inle Lake - Heho (31) Birma - Inle Lake - Heho (51) Birma - Inle Lake - Heho (53) Birma - Inle Lake - Heho (54) Birma - Inle Lake - Heho (55) Birma - Inle Lake - Heho (56) Birma - Inle Lake - Heho (57) Birma - Inle Lake - Heho (58) Birma - Inle Lake - Heho (59) Birma - Inle Lake - Heho (60)

Polityka wojskowej hunty doprowadziła kraj do zapaści, do olbrzymiej nędzy i zacofania. Kiedyś jeden z najlepiej rozwiniętych, krajów Azji południowo-wschodniej, dziś był na samym końcu. Może jest to atrakcyjne dla turystów i często bardzo fotogeniczne, ale na pewno nie jest dobrym sposobem na życie dla mieszkańców Birmy.

Birma - Inle Lake (39) Birma - Inle Lake (42) Birma - Inle Lake (43) Birma - Inle Lake (44) Birma - Inle Lake (45) Birma - Inle Lake (46) Birma - Inle Lake (47) Birma - Inle Lake (48) Birma - Inle Lake (442) Birma - Inle Lake (443) Birma - Inle Lake (444) Birma - Inle Lake (446)

Spróbowaliśmy też dostępu do Internetu w lokalnej kafejce. Niestety po prawie godzinie walki, nadal nie otwarliśmy skrzynki mailowej. Sfrustrowany właściciel oddał nam pieniądze. Kiepski biznes, te kafejki internetowe skoro ponad połowie klientów trzeba zwracać pieniądze. Internet był tak wolny, jakby cały kraj był podpięty do jednego modemu. Z czasem odkryliśmy, że przed szóstą rano, działa całkiem sprawnie, na tyle by ściągnąć pocztę. Podobno już to się zmieniło i teraz działa to o wiele lepiej.

Birma - Inle Lake - Heho (35) Birma - Inle Lake - Heho (273) Birma - Inle Lake - Heho (277)

Mała kolacyjka, syntetyczne whisky i spać. Jutro cały dzień na jeziorze Inle.

Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).


Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.